Spod znaku św. Huberta jest nas w Polsce ponad 116 tyś. nemrodów. To pokaźna grupa osób o zbliżonych zapatrywaniach na świat przyrody i stanowiąca pokaźny elektorat wyborczy, o ile potrafi go mądrze wykorzystać i przeciwstawić się rosnącej fali agresji medialnej skierowanej na łowiectwo. Społeczeństwo nasze po przemianach ustrojowych i wyjściu z traumy okresu komunistycznego jest bardzo podzielone. Sferę przyrody nieoczekiwanie zaczęły opanowywać grupy krzykliwych „ekologów”, jak starają się siebie nazywać, którzy zawłaszczają, tak jak zawłaszczała komuna życie społeczne, sferę oddziaływania na przyrodę, propagując swoją, jedynie właściwą jej ochronę. Oczywiście, z ekologią nie mają nic wspólnego, ponieważ ona jest dziedziną nauki i tylko nauki. Wykorzystywanie tego terminu w innych celach jest nadużyciem językowym. W pierwszej kolejności są atakowani myśliwi, aktualnie leśnicy, hodowcy zwierząt gospodarskich. Krąg ten powoli zaczyna się rozszerzać, ponieważ w naszym kraju wszystko co dotyczy przyrody należy ich zadaniem chronić. Niedługo przyjdzie czas na wędkarzy, rybaków, rolników, ogrody zoologiczne. Ba, nawet nauka nie oprze się tym pseudo specjalistom. Pierwsze symptomy już są zauważalne w postaci ograniczenia badań na zwierzętach w celach medycznych, oni pouczają leśników jak ma wyglądać las, kiedy wolno im wycinać drzewa i tak dalej i tak dalej. Być może będziemy jeszcze świadkami dociekań tej grupy nawiedzonych, że i rośliny cierpią, przeżywają kiedy je zrywamy, czy kosimy. Należy więc zakazać i tego rodzaju działalności.
Do czego zmierzam? Ano do tego, ażebyśmy jako myśliwi, ludzie o różnych zawodach, często wybitni naukowcy i specjaliści, ludzie kultury i sztuki, mediów, przeciwstawili się w prasie, mediach w sposób rzeczowy, merytoryczny tym populistycznym argumentom, którymi jesteśmy karmieni i wprowadzani w błąd. Szukajmy sprzymierzeńców w środkach masowego przekazu, tych centralnych i tych lokalnych. Budujmy zaufanie publiczne swoją postawą i pracą na rzecz środowiska, tam gdzie jesteśmy, gdzie pracujemy i działamy. Nie buszujmy w Internecie ośmieszając się, wypowiadając się i publikując rzeczy trudne do zaakceptowania przez społeczeństwo i nas samych. Pokazujmy ile dobra wnosimy w swojej działalności na rzecz autentycznej ochrony przyrody w kołach, mówmy o współpracy z młodzieżą, ze szkołami, rolnikami, leśnikami, samorządowcami, a przecież tak wiele w tej dziedzinie jest robione. Trzeba to tylko nagłośnić, zaprosić do współpracy przede wszystkim naszych adwersarzy i pokazać, że my więcej czasu poświęcamy na pracę na rzecz otaczającego nas środowiska, aniżeli na polowania. Niech nas nie oceniają na podstawie negatywnych, jednostkowo wybranych przykładów, które celowo są nagłaśniane, którym i my jesteśmy przeciwni.
Zbigniew Korejwo
redaktor naczelny