Polski Związek Łowiecki to ogólnokrajowa organizacja zrzeszająca polskich myśliwych i koła łowieckie.

„Puszcza jest mordowana, ale przez ekologów. Za ich głupotę zapłacimy my wszyscy”

O mieszkańcach zapominają właśnie ekolodzy i lekceważą fakt, że są to ludzie, którzy żyją z puszczą od wieków, nie od dziś, nie od wczoraj, którzy puszczę znają, kochają i naprawdę wiedzą jak ją chronić. To, co robi minister Szyszko, powinno być dokonane już dawno. (…)

Jeżeli słyszy się o dniówkach, jakie mają otrzymywać ekolodzy, to szczerze, sam chciałbym tak zarabiać. Plotki mówią o kwotach od 400 zł nawet do 1000 zł za jeden dzień — powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Adam Kraśko, znany z programu „Rolnik szuka żony”, mieszkaniec Pasieczników Dużych, wsi przyległej do terenów Puszczy Białowieskiej.

wPolityce.pl: Jak Pan, jako mieszkaniec wsi przyległej do Puszczy Białowieskiej, postrzega burzę wokół wycinki, działań ekologów i całe zamieszanie o mocnym tle politycznym, włącznie z naciskami na Polskę ze strony UE. Puszcza jest – jak niektórzy chcieliby to przedstawić – rzeczywiście „mordowana”?

Adam Kraśko: Moim skromnym zdaniem puszcza jest mordowana, ale przez ekologów, a w zasadzie trzeba powiedzieć – pseudoekologów. Wycinka chorych drzew powinna być przeprowadzona dawno temu, a działania oczyszczania puszczy powinny być systematyczne. To właśnie przez takich pseudoekologów nie było to robione, a to co widzimy teraz, to są tego efekty. Puszcza jest niszczona, ale nie przez działania rządu, ale ekologów. A na dodatek jak mogą nami rządzić inne państwa, czy Bruksela? Niemcy, które swoje tereny leśne i puszcze tak drastycznie wyniszczyły, chcą narzucić swoją wolę ludziom, którzy z terenem Puszczy Białowieskiej mają do czynienia na co dzień, których przodkowie mieszkali tu wielu lat. Przecież tutejsi ludzie wiedzą, jak chronić puszczę i co robić, by ona istniała a także cieszyła następne pokolenia.

Ekolodzy używają argumentu, że Puszcza Białowieska to teren nietknięty ludzką ręką? Jednak głos mieszkańców, np. Hajnówki, jest zgoła przeciwny. Sam zresztą Pan powiedział, że ludzie sami doskonale wiedzą, jak dbać o Puszczę.

Jak najbardziej tak, ta puszcza daje nam pracę, opał. I to nie jest tak, że korzystamy z niej dopiero od kilku lat. My żyjemy dzięki niej od wielu wieków. My, ludzie mieszkający tutaj, naprawdę wiemy jak ją chronić.

Czy działania ochronne rządu, podkreślmy – czynne – są w takim razie słuszną receptą na chorobę puszczy?

Chociaż nie jestem osobiście zwolennikiem PiS-u, to jak najbardziej popieram działania rządu w tej sprawie. Ta wycinka chorych drzew jest naprawdę potrzebna. Proszę zapytać nawet ekologów: gdy zachorują, to gdzie się udają? Do lekarza! Powiem nawet mocniej. Gdy mamy do czynienia z chorobą onkologiczną, to potrzeba radioterapii, chemioterapii, a nawet operacji! Uważam, że kornik drukarz jest dla puszczy takim nowotworem. Żeby ją uratować, trzeba zastosować właśnie takie, zdecydowane metody!

Ale to nie jest problem nowy, który pojawił się dopiero teraz. To zarażenie drzew kornikiem było dostrzegalne wcześniej, ale nie było głośnych takich ingerencji?
Kilka lat temu była podobna akcja blokowania wycinki chorych drzew w puszczy. Gdyby wtedy ją przeprowadzono, gdy gradacja kornika drukarza nie była tak rozległa, podejrzewam, że puszcza nie byłaby zniszczona w takim stopniu, jak ma to miejsce teraz.

Ekolodzy jednak protestują. Wierzy Pan w ich intencje, gdy tak radykalnie sprzeciwiają się działaniom w Puszczy?

Może nie generalizujmy, że wszyscy są dobrzy, czy źli. Ale słyszałem osobiście o przypadkach, gdzie była mowa o kradzieży warzyw z ogródków przez ekologów. To mówili mieszkańcy tych miejscowości, gdzie ci ekolodzy przebywają. Za rękę nikt nikogo nie złapał, więc nie można rzucać konkretnych oskarżeń, ale można się tego domyślać. Słyszałem też głosy, że te protesty to forma zarabiania pieniędzy, że oni nie siedzą tam za darmo. Są po prostu opłacani. Zastrzegam, nie będę mówił o konkretach, bo są to plotki, ale przecież takie oskarżenia się pojawiają.

A jak Pan i pana sąsiedzi, mieszkańcy innych miejscowości reagują na cały ten konflikt i działania ekologów?

Powiem tak, ta sprawa tutaj u mnie na wsi, nawet nie tyle, że przestaje już ludzi interesować, ale najzwyczajniej śmieszy. Ludzie mają już po prostu dość ekologów i ich działań.

Wywrócono nagle świat normalności do góry nogami?

Dokładnie. Na dodatek słyszy się plotki na temat finansowania ekologów. Bo nie ukrywajmy, ale jak człowiek jedzie do puszczy, siedzi tam cały czas, to chyba musi z czegoś żyć, musi za coś zjeść? Siedząc, nie pracują. Jeżeli słyszy się o dniówkach, jakie mają otrzymywać, to szczerze, sam chciałbym tak zarabiać. Plotki mówią o różnych kwotach, od 400 zł nawet do 1000 zł za jeden dzień. To można poprzypinać się do maszyn. Tylko, że z drugiej strony to są straty, które idą w dziesiątkach tysięcy. Kto poniesie koszty stojących maszyn? My, to odbije się na podatnikach. Za głupotę ekologów zapłacimy wszyscy. Kilka dni temu moja znajoma, które jest ekologiem i protestuje w obronie puszczy, wstawiła na Facebooku post ze zdjęciem kawałków drewna poukładanych na wagonach i rzekomo wywożonych z puszczy. A drugiej strony, pokazała zdjęcie pozostawionej kory z kornikiem drukarzem gdzieś w lesie, komentując to: „drzewa wyjeżdżają, kornik zostaje”. Więc pytam się: a od czego są ci ekolodzy? Zamiast siedzieć, przypinać się do tych maszyn, niech pokażą, jak troszczą się o puszczę i niech ruszą tyłki, wezmą się do roboty, pozbierają tę korę i wyrzucą. Przypinać się do maszyn, to i ja potrafię.

Ale to o co Pan mówi o tych wagonach, to przypomina się krążąca po sieci fotografia, która przedstawia spory wywóz drewna, ale okazuje się, że jednak nie z Puszczy Białowieskiej. Zastosowano po prostu fake’a.

A wie pan dlaczego? Infrastruktura kolejowa w kierunku puszczy jest po prostu zniszczona, wręcz w opłakanym stanie. Takie wywozy nie byłyby możliwe.

Mówił Pan wcześniej o narzucaniu nam swojej woli przez zagranicę. Czyli nie zgadza się Pan z reakcją Brukseli i wyrokiem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, zakazującego wycinki?

Co do Brukseli i zagranicy, to proszę zobaczyć co się stało w lasach i puszczach w Niemczech i na Zachodzie. Gdzie one są? Nie ma ich! Dlaczego te państwa chcą teraz rządzić niepodległą Polską, chcą narzucać coś nam – Piastom, którzy od wieków mieszkają na tych terenach, kultywując swoje tradycje. UE chce nam narzucić swoje przepisy dotyczące lasów, a sami je zniszczyli u siebie? O czym my mówimy? Powinniśmy trzymać się swoich zasad, oczywiście z rozsądkiem.

A czy nie uważa Pan, że w tej całej burzy zapomina się o Was – mieszkańcach Białowieży, Hajnówki i innych miejscowości lezących na terenie Puszczy i wokół niej? Czuje Pan, że Wasz głos jest ignorowany?

O mieszkańcach zapominają właśnie ekolodzy i lekceważą fakt, że są to ludzie, którzy żyją z puszczą od wieków, nie od dziś, nie od wczoraj, którzy puszczę znają, kochają i naprawdę wiedzą jak ją chronić. To, co robi minister Szyszko, powinno być dokonane już dawno.

Popiera pan w pełni działania Ministra Środowiska?

Muszę przyznać, że współczuję mu tego wszystkiego, ale szczerze podziwiam ministra Szyszkę, bo ma facet dużo odwagi i siły, by pokazać to, co naprawdę niszczy puszczę i robi wszystko, by ją uratować. Trzymam za niego kciuki i mam nadzieję, że to mu się uda. Dodam też, że bardzo dobrze się stało, że minister wziął ze sobą na konferencję prasową słoik z robalami, które zżerają puszczę. Dziennikarze mogli na własne oczy zobaczyć, jak wygląda kornik drukarz i że sprawa jest poważna.

Ministerstwo Środowiska realizuje także swego rodzaju eksperyment, dzieląc pewne tereny Puszczy Białowieskiej na dwa obszary – pierwszy z zachowaniem czynnej ochrony, a drugi – pozostawiony sam sobie, zgodnie z teoriami ekologów. Myśli Pan, że to pokaże wkrótce, po czyjej stronie leży słuszność działań?
Jeżeli będziemy bawić się w eksperymenty i oczekiwać widocznych efektów dopiero za ileś miesięcy, czy lat, to najbardziej ucierpi na tym puszcza. Potrzeba zdecydowanych działań już teraz. Wycinka chorych drzew, oczyszczanie puszczy i wywózka drewna są słuszne. Ale ta wywózka nie powinna trafiać nie wiadomo gdzie. Prawo pierwokupu tego materiału powinno należeć do mieszkańców.

Wykazują codzienną troskę o las, więc powinni mieć pierwszeństwo?

Jak najbardziej tak. Ludzie potrzebują też opału, a chore drzewa są suche. Ten materiał zostałby wykupiony na pniu. Nie byłoby też kosztów transportu, co byłoby korzystne dla wszystkich. Mało tego, ludzie w swoim zakresie mogliby dokonywać oczyszczeń na małych terenach, jak to było przez wiele lat. Jeździło się do leśniczego, który wskazywał teren do oczyszczenia, chore drzewa i tak to się robiło.

Sprawa Puszczy Białowieskiej nabiera jednak tempa i niebezpiecznego rozdźwięku. Czy spodziewa się Pan w tej całej zawierusze pozytywneg, czy niestety, negatywnego zakończenia?

Optymistycznie wygląda to, że nasz rząd nie ugina się pod presją z zewnątrz. A jeżeli chodzi o samą puszczę, to dopóki spośród ekologów nie wywiąże się gremium, które naprawdę myśli przyszłościowo, a nie biznesowo, jak moim zdaniem część ekologów czyni, i będą gotowi przystąpić do rozmów z ministerstwem oraz ekspertami, to ten konflikt szybko nie zostanie załagodzony. A podejrzewam, że tutaj też chodzi o pieniądze i to niemałe. A co do programu ochronnego puszczy, wymyślonego przez Ministerstwo Środowiska, to trzeba powiedzieć – tam przecież nie siedzą idioci, ci ludzie wiedzą jak ją chronić.

Rozmawiał Adam Kacprzak

Źródło: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/352191-nasz-wywiad-adam-krasko-z-rolnik-szuka-zony-puszcza-jest-mordowana-ale-przez-ekologow-za-ich-glupote-zaplacimy-my-wszyscy?strona=1

Udostępnij
Twitter
WhatsApp