Polski Związek Łowiecki to ogólnokrajowa organizacja zrzeszająca polskich myśliwych i koła łowieckie.

Polowanie Hubertowskie w K.Ł. „Czajka” Jedwabne 2015

8 listopada 2015, w drugą niedzielę miesiąca w naszym kole podobnie zresztą jak w wielu innych w tym dniu miało miejsce uroczyste polowanie Hubertowskie. Pogoda była „pod psem”, padało w nocy i nad ranem w związku z czym planowane rozpoczęcie polowania zostało przełożone z godziny 7 na 10. Jak się okazało niektórzy z kolegów nieco się pośpieszyli przez co musieli poczekać na resztę w swoich autach na miejscu zbiórki. O godzinie 10 zameldowało się 14 osób i 4 psy. Polowanie i odprawę prowadził Roman, który przypomniał zasady bezpieczeństwa oraz omówił teren dzisiejszych pędzeń leżący w okolicach wsi Mieczki i Olszewo. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że w taką pogodę i o tej porze nie należy nastawiać się na powtórzenie pokotu z ostatniej zbiorówki sprzed dwóch tygodni, ale mimo to humory dopisywały. Wiedzieliśmy, że po zakończeniu czeka na nas ognisko i „skromny” poczęstunek w postaci całego pieczonego dzika przygotowanego przez Romka i gara bigosu przywiezionego przez Mańka.

Wracając do polowania to właściwie wszystkie pędzenia wyglądały podobnie. Pogoda wciąż nam nie sprzyjała, ciemne „ołowiane” chmury przesuwały się szybko nad naszymi głowami za sprawą silnego wiatru. Co chwila zacinał z nich deszcz: mały, duży, jeszcze większy, nie stanowiąc jednak dla nas dużego utrudnienia. Pojawiające się z rzadka słońce oświetlało swoimi wątłymi promieniami przez parę sekund pola i lasy po czym chowało się szybciej niż się pojawiło. Ptaki milczały za wyjątkiem drących się nie wiadomo czemu srok. Głosy naganki rozbrzmiewające gdzieś w oddali zbliżały się i po pewnym czasie można było zobaczyć pomarańczowe kamizelki naganiaczy. Za każdym razem był pusty miot, zwierzyny brak. Wydawać by się mogło, że Święty Hubert tego dnia zajęty był swoimi sprawami i nie miał dla nas czasu. Na ostatniej zbiorówce obdarzył nas pięcioma dzikami i jednym lisem, a tydzień wcześniej dwoma dzikami więc nikt nie zgłaszał pretensji co do tego polowania. Podczas jednego z pędzeń Paweł widział lisa, który niestety był poza zasięgiem strzału śrutem, a w ostatnim ja widziałem kozę sarny ale na jej szczęście mieliśmy w planie tylko dziki i lisy.

Koniec polowania ogłoszony przez Romana oznaczał rozpoczęcie biesiady. Właściwie, to do faktycznego rozpoczęcia „biesiady” musiało upłynąć trochę czasu ponieważ wszyscy uczestniczyliśmy w łowach i musieliśmy przygotować sobie miejsce spotkania, którym okazała się pewna górka leżąca pod lasem. Jedni zbierali drewno na ognisko a inni odprowadzali ich wzrokiem. Ja strugałem patyki na rozpałkę, robiłem zdjęcia, razem z Romkiem przyniosłem dzika z samochodu, którego potem ćwiartowałem i nakładałem na talerze. W tak zwanym międzyczasie pojawiło się dwóch gości: kolega Stanisław, stary myśliwy, członek naszego koła nie biorący udziału we wcześniejszym polowaniu oraz Bartek, syn Pawła. Bartek ma o ile się nie mylę 7 lat ale mogę założyć się, że o myślistwie wie więcej niż niejeden stażysta pod koniec stażu. Po rozpaleniu ogniska, zebraliśmy się w jego pobliżu by pomodlić się i wysłuchać historii życia Świętego Huberta. Kolega Henio mający najlepszy kontakt z Panem Bogiem i Świętym Hubertem z racji chyba dwumiesięcznego „stażu” w seminarium duchownym podziękował naszemu patronowi za łaski, którymi nas obdarzał na polowaniach i poprosił o nowe, a najlepiej trochę więcej z racji rozwoju koła i wzrostu liczby członków. Po tym nic już nie stało na przeszkodzie aby przystąpić do świętowania. Na pierwszy ogień poszedł Mańkowy bigos podgrzewany podniosłą atmosferą oraz przenośną kuchenką gazową. Bigos wzorem ubiegłego roku był bardzo dobry i wcale nie przeszkadzał w tym brak mięsa 🙂 Żartuję, mięso było ale mocno rozdrobnione. Dzik został upieczony wcześniej i jedliśmy go niestety na zimno. Parę osób wpadło na dobry pomysł i nadziało kawałki dzika na patyki by zagrzać je nad ogniskiem. Wszyscy zgodzili się z wnioskiem, że następnym razem trzeba koniecznie zadbać o rożen byśmy mogli się cieszyć smacznym i gorącym dzikiem. Zaspokoiwszy pierwszy i drugi głód oddaliśmy się rozważaniom na temat „co z tą Polską” przy którym upłynął nam czas do końca spotkania. Chociaż nasze koło jest małe to atmosfera w nim panująca jest pełna koleżeńskości i życzliwości. Oby tak dalej!

Relację i zdjęcia z naszej poprzedniej zbiorówki, na której pozyskaliśmy 5 dzików i 1 lisa można zobaczyć pod adresem:
Druga zbiorówka jesienna w sezonie 2015 czyli nowy rekord

GALERIA ZDJĘĆ Z POLOWANIA

Udostępnij
Twitter
WhatsApp