Koło Łowieckie „Szarak” w Koźle, jak co roku obchodzi święto patrona myśliwych Św. Huberta. Znając jak to się odbywa w ościennych kołach łowieckich w naszym kole polowanie oraz cała oprawa jest w pewnym stopniu ceremoniałem. Od lat odbywa się to w podobny sposób, ale jak wiadomo w łowiectwie nic dwa razy się nie zdarza tak więc zawsze scenariusz pisze życie no i oczywiście przychylność naszego Patrona Św. Huberta, o którym trochę się rozwiodę.
Polowanie rozpoczyna się mszą świętą w kościele Najświętszego Serca Jezusowego w Koźle. Po mszy w gawrze odbywa się odprawa myśliwych. W tym roku nasze Koło przygotowało się do polowania w nieco w inny sposób. A mianowicie Zarząd Koła w porozumieniu z Kolegami zorganizował polowanie typu szwedzkiego. Do tego celu niezbędne były urządzenia łowieckie. I takie właśnie przygotowaliśmy w ilości kilkudziesięciu sztuk co oczywiście było tematem kilku spotkań kolegów z koła w łowisku. Jak wiadomo wiązało się to z dużym wyzwaniem, bo jak wiadomo ostatnio czas jest cenniejszy od pieniędzy, a mimo to potrafiliśmy się zgrać i zmobilizować planując logistycznie całe przedsięwzięcie.
Po rozejściu na stanowiska każdy z myśliwych zajął swoje stanowisko na zwyżce. Pędzenie trwało ok. 3 godzin. Wrażenia świetne ponieważ obcowanie z naturą w ten sposób nie było nam większości znane. Do tego 5 listopada w tym roku był idealny na tego typu zasiadkę, jednym słowy pogoda dopisała. Nieco gorzej było z osiągnięciem naszego celu. Jak to w łowiectwie bywa nie zawsze jest tak jak sobie to wyobrazimy i chcemy żeby było. Tak więc św. Hubert nie obdarował nas pokotem. Powodem tego jak domniemaliśmy był wilk który pojawił się właśnie w tym miocie.
Ale nie było to zbyt wielkim zmartwieniem zgromadzonych kolegów bo jak zawsze czekało nas jeszcze spotkanie wraz z osobami towarzyszącymi w gospodarstwie agroturystycznym naszego Kolegi Michała. Tam właśnie jest czas na opowieści i rozmowy jak również rozważania na rozmaite tematy łowieckie. Przygrywa nam kapela składająca się z kolegów naszego koła oczywiście nieodpłatnie. A na stołach jest swojsko i nie brakuje dziczyzny którą zawsze przygotowuje obecny Łowczy kol. Jerzy.
Podsumowując to wszystko mam nadzieję, iż w przyszłości nie zabraknie nam sił i chęci na kultywowanie tego wydarzenia jakim jest Hubertus i to właśnie w ten sposób.
Mimo „pustego miotu” nie uważam obchodów tego święta za nieudane. A wręcz przeciwnie dbałość o prawidła i etykę łowiecką, należy do nas myśliwych. Ostatnimi czasy słysząc i obserwując w mediach jak postrzegani są myśliwi, oczerniani wyuzdanymi poglądami pseudo ekologów i dziennikarzy nie jest miło. Nasuwa się konkluzja, czy nie jest to robione tylko dla szumu medialnego… Mam nadzieję, że tych kilka słów przyczyni się w jakiś sposób do postrzegania tematu inaczej. Ponieważ gospodarka łowiecka, która nie jest tylko hobby jest również dbałością o kulturę, etykę i dobre obyczaje oraz dobro środowiska naturalnego.
Darz Bór!
Marcin Krejszeff