Dnia 05.11.2016r w naszym kole obchodziliśmy święto patrona myśliwych św. Huberta. Świętowanie rozpoczęliśmy polowaniem prowadzonym przez łowczego koła kol. Dariusza Smoktunowicza.
Na zbiórkę o godz. 8 rano stawiło się 20 myśliwych i 6 naganiaczy. Pogoda wspaniała, chłodno lecz bez deszczu, który od kilku dni psuł pogodę w naszym regionie – św. Hubert nam sprzyja. Prowadzący polowanie zaplanował 4 krótkie mioty, tak aby zakończyć polowanie około godz. 12:00, gdyż na godzinę 13:00 zaplanowana była uroczysta polowa msza święta pod wiatą „Cietrzew”. W pierwszym miocie były dziki, ale nie chciały wyjść na linię myśliwych, pozyskaliśmy jednego lisa. W kolejnym miocie św. Hubert był dla nas bardziej łaskawy i mieliśmy watahę dzików z której kol. Rybiński Wojciech pozyskał 2 sztuki, a trzeciego zranił, emocje rosły i w kolejnym pędzeniu znowu mieliśmy dziki, a skutecznie strzelali kol. Henryk Kalinowski, kol. Dariusz Roszkowski i kol. Janusz Jabłonowski, który to pozyskał swoją pierwszą zwierzynę, łowczy kol. Dariusz Smoktunowicz przeprowadził chrzest młodego myśliwego. Kol. Rybiński Wojciech wraz ze swoim psem posokowcem bawarskim Troter Czerwony Trop udał się za poszukiwaniem postrzelonego dzika i po 2 godzinach doszedł do zwierza. W czwartym miocie pozyskaliśmy sarnę kozę i szybko przemieściliśmy się pod wiatę, gdzie ułożyliśmy pokot: 6 dzików, 1 sarna i 1 lis, jak na nasze warunki to bardzo dobry wynik.
O godzinie 13:00 dwaj księża z parafii p.w. Wniebowzięcia NMP w Sokołach rozpoczęli polową mszę świętą pod wiatą myśliwską „Cietrzew”. Tradycja corocznych mszy Hubertowskich w naszym kole jest kultywowana od ponad 10 lat i zawsze są to msze polowe, na łonie natury a nie w kościele. Po mszy świętej łowczy koła przedstawił legendę o patronie myśliwych św. Hubercie, a następnie odbyło się ślubowanie trzech nowo przyjętych członków naszego koła kol. Andrzej Ramotowski, kol. Kamil Kalinowski, kol. Adam Grochowski. Zwyczaj ślubowania w naszym kole jest praktykowany tylko i wyłącznie na polowaniu Hubertowskim.
Po części oficjalnej zasiedliśmy do biesiady, a około godziny 15 „dojechał” pieczony, gorący dzik, który był atrakcją wieczoru i był naprawdę bardzo smaczny.
Darz Bór!
Tekst i zdjęcia Dariusz Smoktunowicz i Joanna Polkowska